Gumtree jest jak darmowy portal
Radkowy. Jak masz coś za darmo to albo robisz sobie z tego jaja a już na pewno
tego nie szanujesz. Nie zrobisz tu biznesu, ba jeśli nawet będziesz szukał
pracownika to będzie to pracownik, jak ze skeczu Smolenia „był i znikł bo go
wezwał nikt”. Każde ogłoszenie będzie miało nabite od kilkudziesięciu do
kilkuset odwiedzin ale nic z nich nie wynika. Ludzie czatujący, bo dokładnie
ludzie tam czatują na okazję, że wystawi tam ktoś coś za darmo i w ciągu
kilkunastu sekund od pojawienia się takiego ogłoszenia zgłaszają się po
darmowego fanta. Jesli kierujesz swój asortyment do kobiet wiedz, że nie będzie lekko. Średnia wieku kobiet to ok. 24 lata. Nie lubią dotrzymywać terminów, odbierać towaru, za to lubią umawiać się na przymiarki w Galeriach. Rzadko kiedy używają form grzecznościowych. Używają języka potocznego, błędów ortograficznych co niemiara, interpunkcji zero. 15zł to zdecydowanie za dużo za produkt nowy-markowy. 10zł jest kwotą podlegającą jeszcze negocjacji. Jeśli umówisz się na odbiór to wiedz, że na 99% nie dojdzie do spotkania. Rozmowa telefoniczna jest za droga, albo zadzwonisz ty albo powysyłacie do siebie minimum 3 wiadomości tekstowe, z których nic nie wyniknie. Czy interesują się tym, że chcesz kogoś wesprzeć i one same zakupując coś będą mogły się do tego dołączyć? Eeeee. Moje dobro najważniejsze. Cytat: "Da się spuścić z ceny? Bilety też kosztują. Każdy szuka oszczędności" Na końcu jeszcze cię okradną.
Mój cel: wystawić kilkanaście lub
kilkadziesiąt ogłoszeń z nową odzieżą i obuwiem. Pieniądze z aukcji przekazać
na szczytny cel. Moim celem było pieniężne wsparcie operacji serduszka pewnej
małej dziewczynki. Nie znam jej ale pokochałam jak swoje i strasznie przejęłam
się jej losem.
Miejsce zbierania pieniędzy:
Gumtree. Wybrałam to miejsce bo można wystawiać ogłoszenia lokalne. Jestem mamą
i nie mogę sobie pozwolić na ciągłe wizyty na poczcie w celu wysłania paczek.
Nigdy nie wiesz kiedy ktoś ci wpłaci pieniądze, co się w danym momencie sprzeda
i nie wyślesz hurtem wszystkich paczek w ciągu jednego dnia. Jest to serwis
lokalny i ktoś z danej dzielnicy jeśli będzie zainteresowany odbierze towar
osobiście. Albo mu się spodoba albo nie i nie ponosi się kosztów zwrotów czy
nie dostaniesz negatywnych komentarzy. Na funpage'u była mozliwość licytowania i wystawiania przedmiotów do licytacji jednak przedmioty schodziły za 5zł/7zł a koszty wysyłki były za wysokie. Najwięcej pieniędzy z aukcji trafiało do kuriera a nie na szczytny cel.
Ryzyko: ktoś może się umówić i
nie przyjść po odbiór. Ryzykujesz swoim czasem. Ryzykujesz tym kogo wpuścisz do
siebie do domu. Ryzykujesz tym, że podajesz swoje dane osobowe, które ktoś może
sprzedać dalej.
Co wystawiam: będąc w ciąży
robiłam różne dziwne zakupy. Miałam ochotę na zmianę wizerunku. Kupiłam całą masę
sukienek, spodni, butów szpilek. Niestety nie wróciłam do swojej wagi. Moim
wyjściowym strojem jest dres i domowym też. Najlepsze buty to buty wsuwane. Te
30 par butów, które kupiłam musiałyby długo leżeć na swoją szansę w szafie a w
niej powoli kończy się wolna przestrzeń.
W jakich cenach: pozbywam się
sentymentu. Chcę sprzedać szybko. Cena musi być zatem super atrakcyjna. Jako,
że zakupy były robione w listopadzie nie są to jakieś stare rzeczy a nowa
kolekcja. Chcę sprzedać za 10% wartości.
Pierwszy dzień. Na początku
wystawiam aukcje w okazyjnych cenach 10% cen sklepowych, markowe nowe ubrania
wraz z metkami. Aukcja jest oznaczona wpisem, że pieniądze zostaną przeznaczone
na cel x. Na stronie siepomaga.pl kupiec będzie mógł sprawdzić czy pieniądze zasiliły
subkonto dziewczynki. Jest dużo oglądających. Na razie nie wiem kim oni są,
jaką grupę społeczną reprezentują. Jeden pan dzwoni, umawia się na odbiór
nowych sztybletów za 40zł. Przyjeżdża, zabiera, nie chce przymierzać. Twierdzi,
że tak tanio, że i tak na pewno będą dobre. Pieniążki wędrują na subkonto
dziewczynki. Jestem pełna nadziei.
Drugi dzień. Żadnych zapytań. Zaczynam
się irytować. Towar jest w mega okazyjnych cenach. Być może potencjalny klient
chciałby coś jeszcze kupić i nie opłaca się mu jechać po jedną rzecz. Robię
kolejne zdjęcia i wystawiam kolejne aukcje. Bingo! Są pierwsze zapytania i jeden
telefon. Zapytania można sobie zachować dla potomnych. Nikt nie używa formy
grzecznościowej typu: witam, dzień dobry, dziękuję za odpowiedź, do usłyszenia,
pozdrawiam. Są za to zapytania typu: jestem zainteresowana. Proszę mi przywieźć
w miejsce x. Bardzo podobają mi się buty. Mam rozmiar 40 czy te 39 są większe?
Bo chciałabym je kupić. Potem było już. Tak mi się podobają, że chciałabym je
przymierzyć proszę mi przywieźć w miejsce x. Telefon? Na kilkadziesiąt maili
otrzymałam jeden telefon. Pani zrobiła rezerwacje na wszystkie pary butów z
aukcji. Chciała również dobrać jeszcze kilka. Pogrzebałam w szafach wyciągnęłam
wszystkie do kuchni. Zrobiłam zbiorcze zdjęcie wysłałam mmsa. Pani odesłała sms
o treści: „będę na pewno”. Zrobiłam małą
wystawkę. Przecież Pani przyjdzie jest ze mną umówiona, potwierdziła, że
będzie. Efekt? Święta a kolekcja butów oczekuje na nowego właściciela. W kuchni
zamiast wystawek ciast, wystawki butów. Nerwowe wyczekiwanie, zegar, minuty,
godziny, spoglądanie na telefon. Nic. Pani przepadła. Inna Pani umawia się po
odbiór 3 nowych koszul-body za 15zł, na za tydzień.
Trzeci dzień: Ogłoszenia
uzupełniłam o informację: odbiór osobisty. Efekt. Cisza. Chociaż nie, jedna
Pani napisała do mnie, że weźmie za dyszkę podgrzewacz do mleka. Jej mąż jadąc
do pracy go ode mnie odbierze w dniu następnym, po godzinie 18.
Czwarty dzień: cisza. Nie
zrobiłam zakupów, mąż na delegacji. Nie mogę wyjść na zakupy bo ktoś ma odebrać
podgrzewacz. 18, 19, 20 nikt nie puka, nikt nie dzwoni. 20 z minutami wraca mąż
ale mój. Zmienia mnie. Ma wydać podgrzewacz w razie gdyby ktoś po niego się
zgłosił. Ja udaje się na zakupy. Wracam, spoglądam na zegar, co chwila. Ktoś z
buzi robi sobie cholewę. Piszę do tej Pani co się stało, że nie odebrała
podgrzewacza, nigdy po tym nie raczyła się odezwać. Muszę wystawić przedmiot
jeszcze raz.
Piąty dzień: robię przeceny, część
rzeczy chce oddać za darmo, umieszczam zdjęcia jak z reklamy. Efekt. Duży
odzew. Niestety nic z tego odzewu nie wynika. Ludzie formułują wypowiedzi
bezosobowo, tak że nie wiem jaka jest płeć mojego rozmówcy. Jedno wiem, że z
formą grzecznościową są na bakier. Np. wezmę, jaki adres. Wezmę ale za 10zł, będzie?
Chce je ale za drogo. Na pytanie kiedy dany, przepraszam za określenie
delikwent odbierze coś „za darmo”, odpowiedź dostaje, krótką i lakoniczną:
„jutro”. Rano, popołudniu, wieczorem?
Tego nie wiem. Kiedy okazuje się, że za daleko (tylko przypuszczam) ponieważ
zaraz po podaniu adresu następuje grobowa cisza. Większość ludzi
zainteresowanych darmowymi rzeczami podaje mi numer telefonu, żebym oddzwoniła,
jeśli ogłoszenie jest aktualne. Część ludzi robi rezerwację ale nigdy potem nie
dochodzi do odbioru. Słowo proszę zostało zastąpione słowem: „niech”, np. nie pani
mi zostawi, odłoży, przytrzyma, przywiezie lub np. przeklejam całą wiadomość "(...)Witam czy aktualne? kiedy mg odebrac" Mieszkanie wygląda jak jeden
wielki magazyn. Wszystko powyciągane czeka na odbiór. Ludzie są potwornie nie
słowni. Cieszę się ze swojego eksperymentu. Nie wyściubiając noska z czterech
ścian i żyłabym w pewnej ułudzie, że ludzie są dobrzy, uczciwi, honorowi,
potrafią się dzielić swoim dobrem i czasem, są wrażliwi i skłonni do pomocy a
przede wszystkim kulturalni. Pod koniec dnia, dzwoni Pan umawia się po odbiór
podgrzewacza. Przyjeżdża, płaci, odjeżdża. Pieniążki wędrują na subkonto
dziewczynki.
Dzień szósty: usuwam informację o
tym, że pieniądze idą na pomoc dziewczynki. Wow. Odnoszę wrażenie jakby ludzie
byli uczuleni na słowo pomoc i nie chcą tej rzeczy dotknąć, bo śmierdzi to
oszustwem i na pewno ta rzecz nie jest warta nawet 10% ceny rynkowej. Ludzie
lubią słowo promocja na przecenę też już przestali reagować. Najlepiej daj mi
coś za darmo a ja kupię drugą rzecz nie za 10% a za 5% ceny i tak będziesz do
przodu tylko o 95% strat a nie o 100% J
Taka matematyka ;)
Tydzień podsumowanie: sprzedałam 2
rzeczy (10zł+40zł). Kupującymi byli mężczyźni, bardzo słowni Zadzwonił, przyjechał,
zapłacił odjechał, ot taki klient.
Dzień ósmy/ drugi tydzień: przyszła Pani po
odbiór darmowych rzeczy. Chciałam coś dodać i pokazywałam jej co mam. Szczerze?
Była lepiej ubrana ode mnie i odnosiłam wrażenie, że chciałaby mi powiedzieć,
że mi się bardziej przydadzą te rzeczy. Po chwili jednak nabrała rozpędu i zaczęła
wybierać. Na moje pytania czy to, czy tamto chce, odpowiadała: No, No, a dej, a
dej. Nie chce, nie chce. Nie mam do niej żalu, że nie wzięła wszystkiego, po
prostu inni dają lepsze i ładniejsze rzeczy a nie będzie przecież robić ze
swojego domu magazynu. Ja niestety zrobiłam. Dziś było jedno zapytanie w formie
bezosobowej. Tak dla przykładu przeklejam całość wiadomości: „chcę kupić dwie koszule do
karmienia ,szlafrok majtki poporodowe oraz pas poporodowych, aktualne?”
Wyceniam, odpowiadam używając formy grzecznościowej, proszę, pozdrawiam.
Odpowiedź przychodzi po kilku godzinach i uwaga jest forma grzecznościowa. Choć
dalej nie wiem czy to facet czy dziewczyna: „prosze mi napisac ile wyszlo razem za to i jakimi
liniami tramwajowymi do pani dojade.” Pod koniec dnia również w formie
bezosobowej przyszło zapytanie o wysyłkę drogą pocztową za pobraniem, co w przypadku mnie, nie wchodzi w grę, bo
nie mam takich możliwości by wyjść z domu dalej niż do sklepu. Zresztą towar był
za 6zł a ja mam ograniczone zaufanie do ludzi z gumtree. Wyślij, opłać koszty
wysyłki a paczka do ciebie wróci, dzięki czemu zapłacisz za koszty wysyłki
dwukrotnie.
Drodzy mili cierpliwość moja się kończy. Przerażona
jestem, że de facto ja mam zdrowe dziecko. Chciałam tylko pomóc i nie mam
ciśnienia, że moje dziecko może jutro bez tych zasranych pieniędzy umrzeć.
Wczuwam się w sytuacje matki, która musi zdobyć na już te pieniądze. Była już
wszędzie w radio, w telewizji a po roku uzbierała 14tyś. Ludzie tylko klikają
„lubię to” „udostępnij dalej” jakby to w czymś miało komu pomóc.
Przekrój społeczny: wnioskując po adresach email, to głównie studentki. Dla przykładu: imie_89@, imie_24@, nazwa_piwa99@ lub
imie_nazwisko@ i wg facebooka, młode dziewczyny. Mają kartę na wszystkie linie
i mogą przemieszczać się w łatwy i tani sposób po mieście. Kobiety nie używają
do porozumiewania się telefonu a wybierają jako formę komunikacji, wysyłanie
maili. Są dodatkowo bardzo wygodne. Jak za coś trzeba zapłacić pięć groszy to
już należy im to dowieźć do domu. Jeśli za darmo istnieje taka ewentualność, że
przyjadą to odebrać ale pewności nie ma żadnej. Mężczyźni (było ich dwóch)
dzwonią, umawiają się jeszcze na ten sam dzień, odbierają, dziękują i wszystko
jasne. Osoby naprawdę potrzebujące zgłaszają się ale jak się dowiadują gdzie
mają odebrać przesyłkę i przeliczą koszty dojazdu, rezygnują. Wszyscy z
piszących nie używają form grzecznościowych. Wydaje im się, że mają do
czynienia z równym sobie. Bylejakość jest normą. Słowność? Szkoda słów.
Dzień dziewiąty: dostaję rozprawkę od jednej z młodych
przyszłych mam dlaczego muszę sprzedać z całego zestawu dla mamy tylko 2
koszule nocne za 6zł. Bo tak, bo taka sytuacja, bo gdzie ja kupię tak tanio, bo
najtańsze są po 30zł za sztukę. Dzwoni do mnie dziewczyna. Prosi o rezerwację tego
zestawu i dziś przyjadą z mężem, mają do pokonania 40km w jedną stronę. Mam
wyrzuty sumienia bo niby chciałabym pomóc tej dziewczynce od „bo tak” ale z
drugiej strony jeśli będę się rozdrabniać będę miała dłużej do czynienia z tymi
ludźmi z gumtree, a nie mam już na nich siły. Pani od całego zestawu dzwoni raz
jeszcze poinformować, że już jadą z mężem. Przyjeżdżają nie chcą nic sprawdzać,
kupują odjeżdżają. Super. Znaczy, że są jeszcze kulturalni ludzie, niestety
poza miastem. Wysyłam do dziewczyny „bo tak” maila z przeprosinami i podaje
link, na którym znalazły się już pieniążki z aukcji. Żadnej wiadomości już od
niej nie dostaje. Pod koniec dnia dostaje zapytanie (oczywiście w formie
bezosobowej) gdzie można przymierzyć buty. Cisnęła mi się na usta odpowiedź „w
dupie” ale ładnie odpisałam, że zapraszam do… Pani od wysyłki za pobraniem
pisze do mnie, ze skoro mam tak tanio to może mam do sprzedania wózek. Hm.
Skoro z ogłoszenia wynikało, że w listopadzie/2013 zakupiłam do porodu wyprawkę
i ją odsprzedaję to można wywnioskować, że moje dziecko ma ok. 5 miesięcy.
Wózek mam odsprzedawać? Czym będę wozić dziecko? No ale mam tanio J Umawiam się po kilku
wysłanych mailach, że pani odbierze buty (nowe za 15zł) w dniu jutrzejszym. Dziś
przyjechała Pani po odbiór 3 koszulo-body za 15zł. Chciała dobrać jeszcze
jakieś spodnie, sukienkę, spódniczkę do pracy. Posegregowałam ciuchy na kupki
za 5/10/15zł. Te na za 15zł ominęła skoncentrowała się na tej za 5zł.
Przeglądała metki. Marka Camaieu nic jej nie mówiła, dlatego nic z niej nie
wybrała. Przeszła do kupki za 10zł. Wybrała sukienkę ZARA. Przymierzyła i
kupiła. Nic więcej nie chciała oglądać. 25zł wpłynęło na subkonto dziewczynki.
Widać, że miała dokładnie wyliczone pieniądze. Wzięła za darmo sukienkę i bluzkę. Jak wyglądała? Śliczna blondynka, w
skórzanych spodniach rurkach, butach na obcasie na 11cm szpilce, mega szczupła.
Wiek od 24-27lat.
Dzień dziesiąty: nie mam złudzeń, że coś jeszcze
sprzedam. Przedmioty mimo, że w cenach 7,10,15zł, 19,99zł, za markowe, nowe z
metkami, ciuchy i obuwiem skórzanym i tak są za drogie. Oni, ci po drugiej
stronie oglądający moje ogłoszenia chcą te przedmioty po prostu za darmo.
Uwaga. Zadzwoniła Pani, że za godzinkę odebierze darmowe balerinki firmy ZARA.
Przyjechała z mężem. Widać, że głupio jej było brać tylko darmowe buty, dlatego
kupiła za 19zł nowe tenisówki firmy Kangaroos. Jak była ubrana? W ubrania
Alpinus’a i Campusa. Opowiada o różnych dziwnych ludziach z gumtree. Ile to z
mężem napsuli sobie krwi gdy musieli mieć cokolwiek do czynienia z ludźmi z
gumtree. Pani od butów za 15zł przekłada spotkanie na dzień jutrzejszy na
konkretną godzinę 13:30-14:00. Na 100% będzie.
Dzień jedenasty: Czekam z wyjściem na spacer ze swoją
córką ponieważ umówiłam się z pewna panią na odbiór. Jest 13:30, 14 potem robi
się 15, 16. Dziecko zmęczone zasypia. Mnie już szlag trafia. Jak można być
takim niesłownym człowiekiem! Jak uczciwie można coś potwierdzać jeśli wiesz,
że nie jesteś w stanie dotrzymać obietnicy? Już się nie dziwie dlaczego jest
tyle rozwodów. Ot, tak coś mi wypadło. Powiedziałam „tak” ale po prostu nie
chciałam być sama. Dziś wiem, że to była pomyłka. Dziś usuwam aukcje robie 3
ostanie zbiorcze aukcje. Jutro kasuje kramik i zapominam. Dziś kolejne
zapytania. O dziwo 4 Panie używają słowa: „Witam” we wstępie wiadomości.
Pozdrawiam gdzieś im umknęło. Za to proszą o dowiezienie do galerii butów do
przymierzenia. Jedna Pani dzwoni w sprawie nowych butów skórzanych Marco Tozzi
po 24,99zł/parę i próbuje negocjować cenę za zwrot za bilety. Dziwna troszkę
była ta rozmowa. Jak ktoś kupuje szpilki w kolorach: białym, różowym i
niebieskim to raczej biednie się nie ubiera. No nic w środę ma odebrać. Ma
oddzwonić jak znajdzie coś gdzieś taniej i zrezygnuje z zakupów u mnie. Jutro i
tak jak napisałam zamykam kramik. Przed końcem dnia otrzymuje wiadomość, że
pani pilnie prosi o mój nr telefonu, chce pilnie kupić nowe jazzówki. Dziwnym
trafem nie oddzwania a pisze maila w dniu następnym.
Dzień dwunasty: Otrzymuję wiadomość od Pani z dnia
poprzedniego o treści: „proszę o więcej zdjęć żeby nie marnować Pani czasu i
umawiać się z Panią na mieście niepotrzebnie”. Chciałabym was poinformować
drodzy czytelnicy, że nowe jazzówki, które kupiłam w czasie ciąży, za które
zapłaciłam 179zł, których nigdy nie mogłam przymierzyć, bo miałam spuchnięte
stopy a teraz to mi się nawet nie chce, chciałam sprzedać za 29zł potem za
19,99zł potem jak już zostały na 100%, 5 razy sprzedane i nigdy nie doszło do
spotkania, przeceniłam na 9,99zł tylko po to by mieć satysfakcję, że je
sprzedałam a ktoś bezczelnie mimo, że w ogłoszeniu jest uwaga, że odbiór tylko
osobisty, wysyła wiadomość o tym, że żeby „nie marnować Pani czasu i umawiać się
z Panią na mieście niepotrzebnie”. Zamykam kramik.
Handel na gumtree część II
Handel na gumtree część II
Żeby badanie było prawdziwe
musiałam przeprowadzić je jeszcze raz. Ochłonęłam, nabrałam powietrza w płuca i
zaczęłam swoją działalność jeszcze raz. Tym razem już na wstępie ogłoszenia
informuje klienta o tym, że odbiór tylko osobiście. Część naprawdę atrakcyjnych
rzeczy zostaje przeze mnie wystawiona wraz z informacją o tym, że klient sam
może wybrać cel, na który zostana przekazane pieniądze z aukcji i otrzyma ode
mnie potwierdzenie wpłaty. W drugiej części ogłoszeń takiej informacji już nie
ma. Wszystkie nowe rzeczy z metkami wystawiam za 5zł. Buty (też nowe)za 9,99zł
Na ogłoszenia z informacją nie
mam żadnych zapytań. Wiąże się to prawdopodobnie z tym, że przedmiot mimo, że
atrakcyjny jest obciążony jakimś problemem dlatego tego się nie dotyka. Na
przedmioty bez notki na jaki cel idą pieniądze są zapytania.
Zapytania w stylu jak poprzednio. Ortografia,
bezosobowość, żadnych podziękowań czy pozdrowień. Na takie zapytania nie
odpowiadam bo wiem, że z tych odpowiedzi nic nie wynika. Ktoś na wstępie cię
nie szanuje a później również twojego czasu. Odpowiadam na te, w których w
tekście mogę znaleźć przynajmniej jedno słowo: witam albo pozdrawiam lub
dziękuję za odpowiedź. Tym razem klientki chcą by wysyłać im pocztą i za
pobraniem. Odpowiedź z mojej strony jest negatywna.
Po 2 tygodniach zjawia się
jedna studentka. Chce kupić buty za 9,99zł (kosztowały 129zł, są nowe).
Przymierza, dziwi się, że tak tanio. Płaci, po czym prosi o fleki do butów, bo na
pewno się jej zużyją a to dodatkowy koszt.
W tym samym dniu inna Pani wysyła do mnie
zapytanie o te same buty. Z przykrością informuję ją o tym, że zostały
sprzedane ale mam jeszcze mnóstwo innych rzeczy, nowych: stroje kąpielowe,
spodnie, spódnice, sukienki za 5zł. Informuje Panią o tym, że pieniążki będą
przekazane na cel, który sama może wybrać na siepomaga.pl. Pytam czy nie była
by zainteresowana a odpowiedź przychodzi szybko i jest bardzo krótka: „nie
dziękuję”
Sukienka w kratkę nowa z metką
robi wrażenie na klientkach i każda z klientek chce po nią przyjechać na już.
Jedna pani wydawała mi się najbardziej kulturalna więc ją zapraszam. Przyjeżdża
o umówionej godzinie. Jest to Pani bardzo modnie ubrana, przyjeżdża samochodem
z prestiżowego osiedla. Wystawiam jej jeszcze dwa duże kartony ubrań do
przebrania. Gdyby była zainteresowana zawsze może dokupić. Koszt żaden a cel
zacny. Zostawiam ją w pokoju, żeby nie czuła się osaczona. Oczywiście komórki,
klucze, portfele, wszystko co cenne schowałam wcześniej bo nigdy nie wiesz czy nie
masz do czynienia ze złodziejem. Przymierza, gdzieś dzwoni, po pół godziny
wychodzi z pokoju. Widać, że jest lekko podenerwowana. Głos jej się łamie.
Wybrała spodnie w kant i spódnicę. Rezygnuje z sukienki. Sprawdza czy nie
zapomniała kluczy od garażu. Na końcu jeszcze dopytuje jak mi się to opłaca.
Płaci 10zł i wychodzi. Po 2 tygodniach zastoju. Nikt nic nie chce postanawiam posegregować
rzeczy i porozdawać wśród rodziny. Sukienka zniknęła. Pierwsza kradzież, nieźle.
I to Pani, która wcale nie była biedna. To nie była studentka. To była 30 ponad
letnia świadoma kobieta, z prestiżowego osiedla! Na dzieci nikt nie chce dać a
kraść ma czelność! Jest mi przykro, jest mi źle, krzyczeć mi się chce! Sukienkę
którą chciałam sprzedać za 5zł musiała kraść?
Myślałam o tym by wystawić rzeczy,
nie na sprzedaż a na wymianę. Ktoś dałby mi coś a ja zamiast to kupić, te
pieniądze sama przelałabym na konto kogoś potrzebującego. Niestety skutecznie
mnie z tego wyleczono. Mój cel na ten moment jest taki by znaleźć pracę (bo
jestem bez pracy, na zasiłku macierzyńskim) i zarabiać na tyle by móc wspomagać
finansowo dzieciaki. Bez naszej pomocy dalej będą umierać na rękach rodziców a
te osoby, które dziś są tak anty nastawione na pomoc, jutro mogą jej
potrzebować. Ja się od nich nie odwrócę ale niestety będą musiały się przebijać
przez beton społeczny, jak ja dzisiaj. Rozpłakałam się bo gdyby to moje dziecko
było chore nikt poza rodziną by mi nie pomógł. Nie ma już ludzi dobrej woli.
Gdzieś ta empatia w narodzie wyginęła albo wyjechała na zachód.
Zaczęłam wyszukiwać ogłoszeń, w których ludzie pilnie proszą o pomoc. Pomoc w sensie ubranek dla dzieci lub coś co mam i mogę się podzielić. Na wiadomości ode mnie, że mam, że dam za darmo tylko trzeba po to przyjechać, nikt nie odpowiedział. Nawet, krótkiej wiadomości: bardzo dziękuję ale za daleko lub ktoś inny mi dał i nie potrzebuje pomocy. Może w przyszłości. Nie miłe uczucie.
Zaczęłam wyszukiwać ogłoszeń, w których ludzie pilnie proszą o pomoc. Pomoc w sensie ubranek dla dzieci lub coś co mam i mogę się podzielić. Na wiadomości ode mnie, że mam, że dam za darmo tylko trzeba po to przyjechać, nikt nie odpowiedział. Nawet, krótkiej wiadomości: bardzo dziękuję ale za daleko lub ktoś inny mi dał i nie potrzebuje pomocy. Może w przyszłości. Nie miłe uczucie.
Podsumowanie
dobroczynnych aukcji: Nie należy korzystać z darmowych ogłoszeń bo i za darmo
będziesz musiał/a oddać przedmioty. Chcesz zrobić biznes używaj serwisu typu
allegro. Płacisz za wystawienie aukcji, płacisz prowizje ale i jesteś
chroniony. Zainteresowany jeśli kupi, musi zapłacić i sfinalizować transakcje.
Jeśli tego nie zrobi zażądasz zwrotu prowizji od allegro. Dwa takie wybryki na
koncie delikwenta i zawieszają mu konto. Nie może przecież zakładać kont w
nieskończoność bo i allegro weryfikuje swoich użytkowników. Klientki,
które przyszły były wyubierane od stóp do głów w same markowe drogie rzeczy,
skórzane spodnie, szpile, buty Nike, Campus lub Alpinus. Wyglądały jak polska
wersja miliona dolarów. Chętne były do przebierania rzeczy ale liczyła się
tylko metka. Miałam duży żal do siebie, że nie pomagam a przeszkadzam. Nie
pomagam bo pieniądze czy rzeczy nie trafiają do ludzi potrzebujących a
przeszkadzam bo uczę te mendy jak rujnować rynek. One już nie kupią nic w
sklepie po normalnej cenie, sklepy przestaną zarabiać, ludzie nie będą mogły
zatrudniać nowych ludzi, nie będzie szans na rozwój. Polska będzie taką jedną
wielką biedronką gdzie nawet dobrego chleba nie będzie wiadomo, gdzie go kupić.
One nauczone, że mając coś za darmo będą zawsze niezadowolone jak podasz
jakąkolwiek cenę. Sprzedałam
6 kupującym za (40+10+19+25+45+10+10)zł 159zł przedmioty warte 1077zł i tym samym osobom wydałam przedmioty za darmo
warte 228zł. Jednej osobie wydałam górę rzeczy ale ich nie wyceniam bo nie chce
się denerwować. Góra ubrań (nowych!) czeka na wydanie. Jedno jest pewne. Nie
wystawię ich na gumtree a przy śmietniku lub dam komuś w prezencie na święta.
Ludzie, którzy kręcą się koło śmietników wiedzą komu je wydać i do kogo
potrzebującego mają trafić. Chcesz prowadzić biznes kieruj swoje oferty do
mężczyzn. Są słowni, terminowi, kupując coś kierują się wygodą, przydatnością i
jakością, dlatego cena jest dla nich drugoplanowa. Z kobietami sprawa wygląda
tak, że przy zakupach kierują się
instynktem zdobywcy, ma być tanio, tanio, za darmo a na końcu szacunek do
ludzkiego czasu chowają do kieszeni, nigdy później do niej nie zaglądając.
Chcesz pomóc komuś wysupłaj kilka groszy i wesprzyj kogoś, nigdy nie wiadomo kiedy ty nie będziesz potrzebował pomocy. Pamiętaj zrób to Ty. Nie stawiaj na innych. Inni tego nie zrobią. Dobra karma zawsze wraca. Wspierając kogoś poprzez aukcje oznacza to, że rozdasz to za darmo, będziesz rozdawał swój czas i na lewo, i prawo swój adres a, i tak rozdając coś za darmo trafisz tylko do cwaniaka a nie do potrzebującego a na końcu cię jeszcze okradną.
Potrzebujący nie ma pieniędzy na bilet autobusowy, potrzebujący choć wie co to Internet, nie ma jak z niego skorzystać. Jeśli wiesz, że ktoś za rogiem potrzebuje twojej pomocy, pomóż bezpośrednio, on nigdy się nie upomni o twoje wsparcie. Przy śmietnikach są kontenery na używaną odzież. 10% z zawartości kontenerów idzie do PCK, a stamtąd przedmioty są dystrybuowane do ludzi potrzebujących. Ta nienadająca się odzież z kontenerów jest przerabiana na wsad do kołder i poduszek.
Chcesz pomóc komuś wysupłaj kilka groszy i wesprzyj kogoś, nigdy nie wiadomo kiedy ty nie będziesz potrzebował pomocy. Pamiętaj zrób to Ty. Nie stawiaj na innych. Inni tego nie zrobią. Dobra karma zawsze wraca. Wspierając kogoś poprzez aukcje oznacza to, że rozdasz to za darmo, będziesz rozdawał swój czas i na lewo, i prawo swój adres a, i tak rozdając coś za darmo trafisz tylko do cwaniaka a nie do potrzebującego a na końcu cię jeszcze okradną.
Potrzebujący nie ma pieniędzy na bilet autobusowy, potrzebujący choć wie co to Internet, nie ma jak z niego skorzystać. Jeśli wiesz, że ktoś za rogiem potrzebuje twojej pomocy, pomóż bezpośrednio, on nigdy się nie upomni o twoje wsparcie. Przy śmietnikach są kontenery na używaną odzież. 10% z zawartości kontenerów idzie do PCK, a stamtąd przedmioty są dystrybuowane do ludzi potrzebujących. Ta nienadająca się odzież z kontenerów jest przerabiana na wsad do kołder i poduszek.
Dziękuję i pozdrawiam
Mama Tester
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz